Sztuka w portfelu

Jakub Jałowiczor

|

GN 06/2020

publikacja 06.02.2020 00:00

Prace Andrzeja Heidricha są znane chyba lepiej niż obrazy Jana Matejki czy Wojciecha Kossaka. Nie wszyscy jednak znają ich autora.

Andrzej Heidrich zaprojektował banknoty z serii władcy Polski. Andrzej Heidrich zaprojektował banknoty z serii władcy Polski.

Minimum półtora miesiąca na każdą stronę – mówił Andrzej ­Heidrich, zapytany o czas potrzebny na zaprojektowanie banknotu. Nie chodziło jednak o cały proces powstawania banknotu, a tylko o jeden z etapów – projektowanie. Wygląda ono tak, że autor tworzy najpierw wersję czarno-białą, później kolorową. Jeśli bank centralny, który zleca produkcję nowych banknotów, ją zaakceptuje, grafik tworzy projekt dla Polskiej Wytwórni Papierów Wartościowych. Jest on o 50 proc. większy od przyszłego banknotu. „Maluję to już szalenie dokładnie, szalenie precyzyjnie” – tłumaczył Andrzej Heidrich. I to podczas tego etapu artysta potrzebował przynajmniej półtora miesiąca na wykonanie jednej strony.

Na wojskowym osiedlu

Andrzej Heidrich urodził się w 1928 roku w Warszawie. Jego dziadek był Niemcem. Drugi dziadek, Andrzej Osiński, był generałem majorem carskiej armii, weteranem wojny rosyjsko-japońskiej z 1905 roku, a później oficerem sił zbrojnych II Rzeczpospolitej i sanacyjnym politykiem. „Był w dobrych – ale nie bliskich – stosunkach z Piłsudskim” – wspominał wnuk. Ojciec Andrzeja Heidricha, Adolf, także służył w wojsku, ale krótko. Jako ochotnik walczył w wojnie z bolszewikami w 1920 roku. Przez wiele lat związany był z harcerstwem i doszedł do najwyższego stopnia – harcmistrza Rzeczypospolitej. Rodzina Heidrichów mieszkała na willowym Żoliborzu Oficerskim, niedaleko Cytadeli Warszawskiej, miejsca kaźni wielu konspiratorów i powstańców z okresu zaborów. Andrzej ukończył Prywatną Koedukacyjną Szkołę Powszechną „Rodziny Wojskowej”, Gimnazjum Graficzne oraz Liceum Sztuk Plastycznych.

Miał 11 lat, gdy z powodu wylewu zmarła jego matka. W czasie wojny ojciec zaangażował się w działalność konspiracyjną. Nie zajmował się jednak walką z bronią w ręku, ale kwestiami finansowymi związanymi z funkcjonowaniem Polskiego Państwa Podziemnego, przede wszystkim ze zrzutami cichociemnych. Jak opowiadał jego syn, któryś z wujów czuł się Niemcem, podpisał volkslistę albo reichslistę i z tego powodu reszta rodziny nie chciała się z nim zadawać. Adolf także miał usłyszeć od niemieckiego oficera propozycję, by – jako Niemiec – informował okupacyjne władze o działalności jednego z sąsiadów. „Sądzę – powiedział ojciec – że niczego się nie dowiem. A poza tym chciałem panu wyjaśnić, że nie jestem Niemcem – relacjonował Andrzej Heidrich. – Patrzyłem na oficera. W jednym momencie twarz mu stężała, zaczął wrzeszczeć, trzasnął drzwiami i poszedł. Przestraszyliśmy się, że wróci z gestapo i zrobią nam rewizję. Chwała Bogu, do nas nie przyszli”.

Nastoletni Andrzej bez większych sukcesów zaangażował się w mały sabotaż i omal nie zginął, gdy razem z kolegą wykonywał rozkaz – musiał ukraść kilof i łopatę z niemieckiej ciężarówki. Wielkie niebezpieczeństwo miało dopiero nadejść. W czasie powstania warszawskiego w okolicy domu Heidrichów na Żoliborzu zbudowano barykadę. Andrzej był powstańcem, ale – jak mówił – zabrakło dla niego broni. Pod koniec walk całą rodzinę Niemcy wyrzucili z domu. Na szczęście i tym razem udało się uniknąć śmierci. Heidrichowie zostali wywiezieni z Warszawy i w zamieszaniu udało się im uciec. Wkroczenia Sowietów przyszły grafik doczekał w Częstochowie.

Rysownik z „Czytelnika”

Po wojnie Andrzej Heidrich podjął studia na Akademii Sztuk Pięknych w Warszawie. Dyplom obronił w 1954 roku u prof. Jana Marcina Szancera, ilustratora książek dla dzieci. Jeszcze jako student pracował od 1949 roku w wydawnictwie „Czytelnik”, z którym był związany do 1990 roku. W tym czasie stworzył okładki książek Jarosława Iwaszkiewicza, Ryszarda Kapuścińskiego, Leszka Kołakowskiego. Marii Dąbrowskiej, Zofii Nałkowskiej, Tadeusza Konwickiego.

Przygoda Heidricha z Narodowym Bankiem Polskim zaczęła się w 1960 roku. Wziął wówczas udział w konkursie na projekt banknotu 1000-złotowego. Przedstawił na nim niosącą kosz owoców kobietę w stroju łowickim na tle dymiących kominów fabrycznych. Na odwrocie widniała panorama Starego i Nowego Miasta w Warszawie. Projekt został zakwalifikowany do drugiego etapu konkursu, ale ostatecznie nie został wykorzystany do stworzenia banknotu, który wszedł do obiegu. Po jakimś czasie artysta dostał zamówienie, które przypominało nieco ten projekt. Narodowy Bank Polski zamówił projekty banknotów z widokami miast polskich: Lublina, Gdańska, Wrocławia, Krakowa, Warszawy oraz z przedstawicielami różnych zawodów. Te projekty także nie zostały wykorzystane.

W latach 70. ubiegłego wieku Andrzej Heidrich rozpoczął stałą współpracę z Narodowym Bankiem Polskim. Najpierw zaczęto emitować jego 100-złotowe banknoty z wizerunkiem Fryderyka Chopina i 500-złotowe przedstawiające Marię Skłodowską-Curie. Kolejne banknoty z portretami wielkich Polaków projektowane przez Heidricha powstawały do czasu denominacji, kiedy to wprowadzono banknoty z wizerunkami królów, także jego projektu.

Pięć milionów z Marszałkiem

Okresem wytężonej pracy były dla Andrzeja Heidricha lata 80. ubiegłego wieku. Panująca wówczas hiperinflacja wymuszała emisję banknotów o coraz wyższych nominałach – najpierw 5 tys. zł, później 10 tys., 20 tys. zł... Doszło do 2 mln złotych. „W obiegu znajdowało się siedemnaście papierowych nominałów. Brakowało mi już kolorów. Ludziom myliły się zera. Tysiąc złotych z Kopernikiem było podobne do 100 tys. z Moniuszką, pięćsetka z Kościuszką do 20 tys. ze Skłodowską-Curie” – opowiadał Andrzej Heidrich. W końcu potrzeba było banknotu 5-milionowego. Artysta zamierzał przedstawić na nim Józefa Piłsudskiego. Później stwierdził, że to jego najładniejszy banknot. Nie wszedł on jednak do obiegu, ponieważ udało się opanować inflację i ustabilizować gospodarkę. Podjęto też decyzję o denominacji złotego (jeden nowy złoty równał się 10 tys. starych złotych) i w 1995 roku w obiegu pojawiły się banknoty o nominałach 10 zł, 20 zł, 50 zł, 100 zł oraz 200 zł. Wszystkie zaprojektował Andrzej Heidrich. Projekt niewprowadzonego do obiegu banknotu 5-milionowego z wizerunkiem Józefa Piłsudskiego został wykorzystany w 2014 roku, kiedy z okazji 100. rocznicy utworzenia Legionów Polskich Narodowy Bank Polski wyemitował banknot kolekcjonerski o nominale 20 zł. Na jego przedniej stronie znalazł się wizerunek Marszałka. Warto wspomnieć, że Andrzej Heidrich jest również autorem pierwszego polskiego banknotu kolekcjonerskiego z wizerunkiem świętego papieża Jana Pawła II (o nominale 50 zł), który został wyemitowany w 2006 roku. Ostatnim zaprojektowanym przez Heidricha jest banknot 500-złotowy wprowadzony do obiegu w 2017 roku, na którym widnieje wizerunek Jana III Sobieskiego.

Za swoją pracę i osiągnięcia Andrzej Heidrich został odznaczony m.in. krzyżami: Kawalerskim, Oficerskim i Komandorskim Orderu Odrodzenia Polski oraz Złotym Medalem „Zasłużony Kulturze Gloria Artis”.

Artysta zmarł 20 października 2019 roku w Warszawie. •

Dostępna jest część treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.